83 lata temu Dziennik Białostocki donosił:
17 kwietnia 1934r. Epilog przed sądem strajku robotników leśnych Napad na posterunek P.P. w Szudziałowie Strzały do policji i salwa w tłum.
"Przed sądem okręgowym w Białymstoku stanie w najbliższym czasie 29 mieszkańców wsi: Studzianka, Talkowszczyzna, Wierzchlesie, Bobkowy Gród, Konne, Stare-Treściano, Słoja, Łaźnie, Sukiennicze, Borki i Surażkowo, oskarżónych o to, iż w dniu 4 stycznia r.b. we wsi Szudziałowo pow. białostockiego wzięli udział w zbiegowisku publicznem, które wspólnemi siłami uczestników dopuściło się zamachu gwałtownego na funkcjonariuszy policji państwowej ostrzeliwując i obrzucając ich kamieniami, oraz na budynek posterunku, wybijając w nim szyby okienne i niszcząc okno, a to w celu zmuszenia policjantów do wydania im zatrzymanych: Wsiewołoda Nalewajkę i Stefana Murawskiego, podejrzanych o dokonanie przestępstwa, przewidzianego w art. 163 K. K.
Zajście miało następujący przebieg; W połowie listopada 1933 r. związek robotników leśnych, oddział w Nowosiółkach pow. białostockiego, złożył do nadleśnictw państwowych w Waliłach, Krynkach i Sokółce memoriały, żądając w nich podwyższenia płac robotnikom leśnym. Wobec nieotrzymania w wyznaczonym terminie odpowiedzi – na zebraniu w dniu 27 listopada 1933 r., odbytem w Nowosiółkach, postanowiono rozpocząć strajk.
Ponieważ część robotników przystąpiła do strajku – postanowili stosować teror. Po raz pierwszy strajkujący zastosowali go dn. 30 listopada w stosunku do wyłamujących się z pod strajku bijąc ich i niszcząc im narzędzia pracy. Do stycznia 1934 r. teror taki stosowany był kilkakrotnie na terenie lasów państwowych wymienionych trzech nadleśnictw.
W dniu 3 stycznia 1934 r. funkcjonariusze P.P. z Szudziałowa zatrzymali Wsiewołoda Nalewajkę i Stefana Murawskiego, podejrzanych o wzięcie udziału w zbiegowisku publicznem w dniu 27 grudnia 1933 r. na terenie lasów państwowych w gminie Szudziałowo pow. sokólskiego, które to zbiegowisko wspólnemi siłami dopuściło się zamachu na osoby i mienie pracujących w lasach robotników leśnych, bijąc ich oraz łamiąc im narzędzia pracy.
W dniu 4 stycznia 1934 r. około godz. 7 rano komendant posterunku P. P. w Szudziałowie został powiadomiony, iż drogami, prowadzącemi do Szudziałowa od strony południowej, zbliża się saniami większa ilość robotników leśnych. Około godz. 8 m. 30 tłum złożony z około 300 robotników leśnych zamieszkałych poza Szudziałowem, zgromadził się na placu przed budynkiem posterunku P. P. i, grożąc policji pobiciem, żądał wydania zatrzymanych robotników.
Cała załoga posterunku, składająca się z przodownika i 4 posterunkowych, wyszła na ganek posterunku, a komendant, przodownik Markoń, udał się w kierunku tłumu, stojącego wówczas w odległości kilkunastu kroków od ganku i począł tłómaczyć zebranym, by zachowali spokój i rozeszli się, gdyż zatrzymani, po okazaniu ich świadkom, zostaną zwolnieni. W tym czasie część robotników pobiegła do aresztu gminnego, znajdującego się o kilkadziesiąt kroków za posterunkiem celem uwolnienia zatrzymanych, lecz po stwierdzeniu, iż zostali oni uprzednio przeprowadzeni do lokalu posterunku – wrócili na plac przed posterunkiem.
Pertraktacje, trwające pół godziny, nie uspokoiły tłumu, domagającego się coraz natarczywiej wydania zatrzymanych. Na policję posypały się polana i kamienie, przyczem przodownik Markoń został uderzony polanem w twarz, a post. Rzewuskiemu zraniono palec lewej ręki. Prócz tego w lokalu posterunku wybito 2 szyby w jednem oknie, a w lokalu urzędu gminnego, znajdującym się w tym samym, co i posterunek P.P., budynku – szyby w dwu oknach, oraz wyłamano deski, któremi było zabite jedno z okien i usiłowano dostać się do wnętrza lokalu.
Ponieważ tłum zachowywał się coraz natarczywiej, przodownik Markoń wszedł na ganek posterunku i stanął na nim razem z załogą. Gdy zebrani robotnicy, grożąc, krzycząc i rzucając kamieniami, zbliżyli się na odległość 3 – 4 kroków od ganku i z tłumu padło kilka strzałów rewolwerowych – wówczas policja dała ostrzegawczą salwę w górę, a gdy to nie poskutkowało – salwę w tłum."
(D. c. n.)