Aktualności
Warto pomagać, ale z głową
Wiosna i początek lata to w przyrodzie szczególnie „gorący” okres. Czas oczekiwania na potomstwo i późniejsza troska o ich przeżycie.
W tym okresie trwa gorączkowa praca ptasich czy mówiąc szerzej zwierzęcych rodziców, by nakarmić bezradnych jeszcze potomków. Trzeba się śpieszyć, by do odlotu, lub do zimy przystosować potomstwo do samodzielnego funkcjonowania.
W tym okresie młode zwierzęta wydają się być bezradne i kiedy je spotkamy w lesie albo w okolicach naszych domów, naturalnym odruchem staje się chęć udzielenia im pomocy. Każdej wiosny setki młodych, zdrowych zwierząt zabierają pełni troski ludzie, nie zdając sobie sprawy, że właśnie dramatycznie zmniejszają szanse na ich przeżycie. Wiele zwierząt w okresie juwenalnym nie umie jeszcze swobodnie się poruszać i nie rozpoznaje człowieka jako zagrożenie. Zabierając je by „ratować” w istocie odbieramy je rodzicom.
Nasza interwencja jest usprawiedliwiona tylko wówczas, gdy znajdują się one w niebezpiecznej sytuacji lub są ewidentnie ranne.
Ptaki nie rozpoznają piskląt po zapachu, można więc włożyć wypadnięte pisklę z powrotem do gniazda – pod warunekiem, aby nie spłoszyć rodziców.
Kaczki, łabędzie od urodzenia podążają za rodzicami i same zdobywają pokarm naśladując rodziców, zagubione są z łatwością adoptowane przez inne ptaki z młodymi tego samego gatunku.
Młode jeleniowate i zające bez ruchu w ukryciu czekają na powrót rodziców, też nie mają własnego zapachu. Jeśli przytrafi nam się w odruchu niesienia pomocy zabrać je do domu, odstawienie w ciągu doby z powrotem w to samo miejsce gwarantuje, że odnajdzie je matka. To najlepsze co możemy zrobić.
Inspiracją do napisania tego artykułu jest poradnik autorstwa Andrzeja Kruszewicza i Agnieszki Czujkowskiej – „Zwierzęta w mieście, interwencje”. Zachęcamy do lektury.